Wyjątkowa katecheza
Spotkanie przyjaciół
Z pasją, sercem, profesjonalizmem i wiarą, dr Robert Zadura, w ramach katechez głoszonych w minioną niedzielę 23 czerwca br., w kościele pw. Matki Bożej Anielskiej u oo. Franciszkanów na warszawskim Mokotowie, zaprezentował postać bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego, jak podkreślił - „przyjaciela”.
Dzięki multimedialnej prezentacji, obecni w kościele, poznali Wicka, tak nazywany był przez rodziców i przyjaciół, także przez dra Zadurę. Pokazała ona proces jego dorastania do świętości poprzez dom rodzinny oraz świadectwo żywej wiary rodziców.
Urodził się w 1913 r., w Chełmży, miasteczku położonym niedaleko Torunia. Był ministrantem i harcerzem. Po maturze, którą zdał w 1931 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Pelplinie. W seminarium działał aktywnie w różnych organizacjach i kołach seminaryjnych. Jako ksiądz był wikariuszem w Wejherowie i Toruniu. Wszystkie jego plany i marzenia, przerwała nagle II wojna światowa. Został aresztowany w październiku 1939 r. i osadzony z innymi rodakami, tzw. Forcie VII. Na początku stycznia 1940 r., więźniowie fortu znaleźli się w Stutthoffie. Następnie w kwietniu 1940 r., kapłanów z Pomorza przewieziono do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen pod Berlinem, a w połowie grudnia 1940 r., duchownych z całej Europy, skoncentrowano w najstarszym obozie na terenie III Rzeszy, w Dachau, koło Monachium. W tych ekstremalnie skrajnych warunkach ks. Frelichowski, otworzył się całkowicie na potrzeby drugiego człowieka. Organizował tajną spowiedź świętą oraz modlitwy. Dzielił się chlebem z tymi, którzy bardziej go potrzebowali. Często pomagał starszym kapłanom w ciężkiej, niewolniczej pracy. Jednak największym heroizmem wykazał się pod koniec wojny, gdy na przełomie 1944 i 1945 r., pospieszył z kapłańską pomocą zarażonym i umierającym na tyfus plamisty więźniom. Pod groźbą utraty życia przedzierał się przez druty kolczaste, aby odizolowanym od reszty obozu chorym nieść nie tylko chleb i wodę, ale przede wszystkim Najświętszy Sakrament. Kładł się przy konającym współwięźniu i słuchał spowiedzi św. Dzięki niemu udało się zorganizować legalną pomoc dla bloków objętych epidemią. Niosło ją 23 kapłanów.
Ks. Frelichowski zaraził się tyfusem, co w połączeniu z zapaleniem płuc przyczyniło się do jego śmierci. Zmarł 23 lutego 1945 r. Jego obozowi koledzy wiedzieli, że był osobą niezwykłą, że wszystko co robił, robił całkowicie bezinteresownie nie licząc na żadne zasługi i zaszczyty. Zdawali sobie sprawę, iż jego ciało zostanie zniszczone, więc postanowili jakoś go zatrzymać. Jeden z nich ks. Władysław Sarnik naszkicował portret jego schorowanej i wycieńczonej twarzy, inny Stanisław Bieńska, pracownik „obozowej kostnicy”, wykonał pośmiertny odlew jego wizerunku, tworząc niezwykłą maskę, co więcej właśnie w tą maskę oraz w małą gipsową kosteczkę wmurował końcówkę z palca ks. Frelichowskiego, nie zdając sobie nawet wówczas sprawy, iż za chwilę powstaną z niego cudowne relikwie, jak dotąd jedyne jakie wyszły z obozu koncentracyjnego.
W 1963 r. rozpoczął się w Pelplinie proces beatyfikacyjny ks. Frelichowskiego, który zakończył się wyniesieniem go do godności błogosławionych. Dokonał tego Ojciec Święty Jan Paweł II w Toruniu 7 czerwca 1999 r. W 2003 ks. Frelichowski został ogłoszony patronem harcerstwa polskiego.
Dziś za jego wstawiennictwem dzieją się różne cuda. Warto mieć takiego przyjaciela w niebie, który w tajemnicy świętych obcowania towarzyszy nam w rozwiązywaniu różnych życiowych problemów i burz, podkreślił dr Zadura.
Jesienią br., dr Zadura odwiedzi ponownie parafię na Mokotowie, aby tym razem opowiedzieć o świętych i błogosławionych męczennikach zakonu franciszkańskiego.
Opracowanie (na podstawie materiałów dr Roberta Zadury):
Barbara Jelonek
Foto: Prywatne Archiwum Państwa Jaczkowskich